„Oczyszczanie z brudu – lecz nie z historii” – to hasło przyświecało nam przez cały czas trwania prac nad komodą. Naszym założeniem było wskrzeszenie mebla, by znów mógł funkcjonować w przestrzeniach użytkowych, jednocześnie nie pozbawiając go historycznego polotu. Czy się udało? Oceńcie sami 🙂
To nie była lekka przeprawa. Wymagała od nas większej cierpliwości, niż na co dzień. A wszystko przez 45 szuflad, które zasługiwały na dłuuugie pochylenie się nad nimi oraz mało stabilną ramę, krzyczącą: „sklejcie mnie szybko!” 🙂 Już od pierwszych chwil wiedzieliśmy, że jest to nietuzinkowy mebel, który szybko skradnie nasze i Wasze serca. W związku z tym stwierdziliśmy, że koniecznie musimy podzielić się z Wami małym reportażem o pracy nad komodą.
- Samo transportowanie, wniesienie i przenoszenie mebla, to była nie lada gratka. Jak już uporaliśmy się z ustawianiem go w naszej pracowni, to zabraliśmy się do rozbierania okuć, starych plakietek aptecznych, wyciągania szuflad i trucia robala (choć to ostatnie było zabiegiem dosyć profilaktycznym, bo ponoć parzysta liczba dziurek po drewnojadzie oznacza, że sobie poszedł 😛 ).
- Po przygotowaniu komody zaczęliśmy najbardziej mozolną pracę – szlifowanie. Zajęło nam to kilka ładnych dni. Użyliśmy do tego papieru 280, żeby od razu wykończyć drewno pod olejowanie. Wnętrza szuflad były pokryte kilkudziesięcioletnim kurzem i brudem, natomiast fronty lakierobejcami, lakierami, naklejkami i innymi wymysłami ludzkości. Nie obyło się jednak bez opalarki. Blat i boki wymagały zabawy termicznej, bo nasza szlifierka nie podołała wyzwaniu. Założeniem naszych klientów było przywrócenie życia meblowi z zachowaniem jego historycznego rysu, nie zaś klasyczna renowacja zakładająca uzupełnienie każdego ubytku. Zostawiliśmy więc przy szlifowaniu większość wgnieceń, zarysowań, przetarć i wysłużonych elementów drewna, by komoda opowiadała nam swoim wyglądem wiele historii.
- Rama za to wymagała wzmocnienia, klejenia, wklejki w dziurę z boku komody, oraz zamontowania nowych pleców. Przy tak dużym meblu (250cm szerokości) i tak ciężkim (milion kilo) każda listwa (lub jej brak), każda niestabilność, chybotliwość oraz rozklejenie, mają wpływ na konstrukcję mebla. W związku z tym, cały dolny rząd szuflad był do powtórnego dopasowania do otworów.
- Po zabiegach z zakresu medycyny estetycznej i chirurgii plastycznej przyszedł czas na wybarwianie. Użyliśmy do tego takiej mieszanki bejc – by uzyskać efekt postarzonego drewna (odcienie brązu, czerni) . Gdzieniegdzie wcześniej potraktowaliśmy drewno szczotką nylonową, żeby wybarwienie było bardziej intensywne. Spód mebla – cokół – zabarwiliśmy w głębokiej czerni, jak w oryginale.
- Kolejnego dnia zabraliśmy się za olejowanie. Kilkukrotne naniesienie oleju impregnuje drewno, chroni przed wilgocią i wydobywa kolor. Należy jednak pamiętać, że meble olejowane powinno się co jakiś czas impregnować wtórnie, żeby olej nie stracił swoich właściwości, a drewno było wciąż zabezpieczone.
- Uchwyty mosiężne z każdej szufladki pokryte były również lakierami. Postanowiliśmy je oczyścić i musnąć patyną do mosiądzu, która spowodowała, iż idealnie wkomponowały się w vintage charakter mebla. Emaliowane i metalowe tabliczki apteczne także oczyściliśmy z brudu i starych powłok używając do tego odpowiednich szczotek mocowanych na wiertarkę stołową.
Poniżej przedstawiamy Wam kilka fotosów z realizacji zlecenia. Jesteśmy ciekawi Waszych opinii!

















P.S. Tabliczki montujemy bezpośrednio u klientów, więc nie martwcie się! One tam SĄ! 🙂
szlifowanie patyny i naswietlenia mebla szlifierka zeby potem postarzyc to co juz bylo…Wg konserwatora barbarzynstwo…
Dziękujemy za cenne uwagi 😉
Wspaniała realizacja 🙂
Czy juz ma właściciela? Na ile ja wyceniliscie? Ciekawam bardzo
Póki co stoi u naszych klientów, ale niewykluczone, że bedzie na sprzedaż 🙂